piątek, 27 listopada 2009

DIY - czyli wybielacz w roli głównej









Plamiaste spodnie stworzyłam już w czerwcu, po czym stwierdziłam, że wyszły beznadziejnie, więc dałam sobie spokój z ich noszeniem. W trakcie dzisiejszych gorączkowych przeszukiwań szafy, stwierdziwszy że za 5 minut muszę lecieć na autobus i oczywiście jak zwykle Nie Mam Się W Co Ubrać!! (chociaż moja szafa pęka w szwach), wpadły mi ponownie w ręce. Po głębszym (3 sekundowym) namyśle postanowiłam je nałożyć (być może po raz 1 i ostatni:). Ich dwa główne minusy to to, że poszerzają moje i tak nie najszczuplejsze uda, oraz to, że górna część wybieliła mi się tak bardzo, że nie ma na niej prawie żadnych wzorków (stąd długa marynarka). Jak sobie kupię jakieś jeszcze w sh, to spróbuję jeszcze raz, a na razie przekonuję się powoli do tych.
Jestem skazana na samofotografowanie, ponieważ mój Fotograf robi mi same kretyńskie zdjęcia - to mi coś sterczy, to za blisko, to za daleko, to bez światła, z otwartą buzią, to z zamkniętymi oczami:) Muszę go podszkolić. Lustro brudne, flesh odbija, ale co tam:)

Marynarka - Vila
Koszulka - H&M
Spodnie - New Look DIY
Buty - Prima Moda

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy